W październiku 2014 miałam fazę na robienie sznurów z koralików.
Jednym z nich był czerwony sznur. Założyłam go kilka razy, zdecydowanie bardziej lubię bransoletki.
Tak więc w przypływie weny twórczej, sznur został pociachany...;)
Pocięłam go na trzy, nie równe części.
Zrobiłam to już jakiś czas temu, ale dopiero teraz wpadłam na pomysł, z czym by tu je połączyć.
Zaczęło się od dopasowywania końcówek.
Sznur robiony był na pięć koralików, jest dość cienki, tak więc znalazło się miejsce na dołączenie łańcuszka, który akurat znalazłam, w swoich domowych dodatkach.
Sznur jest robiony z dwóch kolorów, matowej czerwieni i opalizującego czerwonego różu, z moich ulubionych ToHo 11 zakupionych u jolinki. Pozwoliłam sobie na odrobinę graficznego szaleństwa w programie do obróbki zdjęć, co może stanie się inspiracją do zrobienia,
srebrno-szarej bransoletki, już mi się podoba...;)
A tu zupełnie nowa wariacja na temat bransoletek.
Oczywiście z wygrzebanych skarbów, tym razem z dawno zakupionych koralików fioletowych, to są naturalne kamyki, ale nie wiem jakie ;(.
Nawija się tą bransoletkę na rękę dwa razy. Aby umocować koraliki do blaszek użyłam żyłki.
No i to co lubię powciskałam tu drzewko, tu ptaszka, a gdzie nie gdzie, znalazło się miejsce na oczka koralików Fire Polish 4 mm.
Tą bransoletkę chciało się nałożyć już. Poszperałam sobie w szkatułkach z moją domowa biżuterią i znalazłam pasującą obrączkę z koralików oraz kulkę.
Do tego atlasowy sznurek i duma mnie rozpiera...:)
Pozostał jeszcze jeden kawałek, to mam nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi...
zwariowana artystka z Ciebie <3
OdpowiedzUsuń...no widzisz, wpadnie coś do głowy i nie mam jak oprzeć się pokusie..;)
OdpowiedzUsuń