WYGRAŁAM!!! To mój pierwszy sukces. A na dodatek nie byle jaki tylko mydlany. Zobaczcie jakie cudeńka dostałam...:)
Kamelka, biała z błękitem urzeka dostojnością. Jednak moją szczególna uwagę, przyciągnęło mydełko na górze po prawej. Piękny zapach rozmarynu no i siemię lniane, po prostu bomba. Ponieważ, akurat wyjeżdżałam na Konferencję z Psychologii Pozytywnej (kolejna edycja za dwa lata, polecam...:), od razu zapakowałam do mydelniczki.
Już wiem, że tego mydełka nie użyję...:) Powody są dwa, loviam turkusy wszelakie, a po drugie, ma tak cudna formę, że jej po prostu nie zmydlę, NIGDY!
A tu mydełko z Duszą Pani Beaty...:) Artystycznie twórcze, pod każdym względem. Wygrzebałam tam nawet skórkę z pomarańcza. Powstawiane tak niby przypadkiem kawałki innych mydeł, no i wszystko gra.
Czarna Dusza Pani Beaty...:), tak je nazwałam. No te mnie ciekawi najbardziej, bo z węglem i posypane ziarenkami maku. Podobno bardzo zdrowe dla skóry. Ciekawe, czy usmaruje mnie przy myciu na czarno...;) Wspomnę jeszcze słówko o delikatnym różanym, te zostawiam sobie na jakąś przyjemną okoliczność. Oprócz mydełek trzymam papierki, w które były zjawiskowo zaklejone. No i te stemple na mydle, ach... Ależ mam zapasy mydlane arcydzielskie, jeszcze raz Wielkie Dzięki Pani Beato...:) Gdyby ktoś chciał doczytać szczegółowy opis procesu twórczego, to można znaleźć go tu