niedziela, 30 listopada 2014

...mydło...:)


Jak się człowiek zabiera do brudnej roboty, to należałoby najpierw porządnie umyć ręce...;)
 I da się to zrobić, gdyż dojrzały moje kolejne mydełka. To jest mydełko z dużą ilością oleju kokosowego. Zawiera też w sobie kokosowe mleko. Posiada właściwości nawilżające i przyjemny zapach piżma. Jeszcze nie pachnie tak powalająco jak sklepikowe, ale cały czas nad tym pracuje...:) Dostępne w dwóch wersjach, na okrągło i krojone z blaszki.
A tu ciekawostka z ciemnym irlandzkim piwem. Kolor naturalnie żółty, gdyż zawiera w sobie olej palmowy, a dla delikatności skóry oliwę z oliwek. Zapach olej sosnowy i rozmaryn, co by było po męsku. Niestety porządne naturalne olejki dr.Betta, nie bardzo współgrają z mydlanym ługiem i zapach zaniknął. Atrakcją tego mydełka są czekoladowe kawałki innego mydełka, które zrobiłam znacznie wcześniej.
Tu śmiało mogę powiedzieć, że jestem z siebie dumna...:) To mydełko ogórkowe, ma w sobie sok z ogórka, oraz cudowny zapach zakupiony w specjalistycznym angielskim sklepie, pachnie świeżością. Normalnie zapach mizerii...;). Zawiera olej z migdałów i kokos. W produkcji nastąpił mały psikus. Jako posiadaczka farb wodnych do mydła,  pomyślałam sobie, że jak dodam kilka kropel żółtego i niebieskiego na pewno wyjdzie zielony. Acha!!! Nie w przypadku farb wodnych, się zgrzały i dały śliczne odcienie fioletu...:)
Mydełko z pilingiem naturalnym z mielonej kawy i nawilżenie z płatków owsianych i miodu. Zawiera w sobie różne rodzaje olejów i przez to dobrze się pieni. Zapach intensywny rozmarynowy. Jest dość twarde, nie będzie się maziać. Śmiało można się brać do brudnej roboty....:)


Slashing...:)


Obco brzmi nazwa tej nowej techniki, którą to się oczarowałam, ale jaka przyjemna, jak się już podejmie próbę jej wykonania. Zainspirował mnie ten oto filmik na You tube, Pani bardzo dokładnie i skrupulatnie opowiada. I choć rozmawia w obcym języku, to i samymi oczami da się wiele nauczyć...
https://www.youtube.com/watch?v=HaPsMLE2FQ8
Na moje oko to tkaniny, których Pani używała były bawełniane. Ja jednak jestem szczęśliwą posiadaczką kolorowych satynowych kawałków. I taki to efekt uzyskałam:
...i jeszcze jedna focia...:)
Rączki wykonałam z taśmy pasmanteryjnej, no i że teraz mamy zimę i te białe co nie co z nieba ma odwagę padać wszędzie, to i zamek doszyłam, co by się uchronić...;) W niedługim odcinku czasu, powstało następne dzieło, tym razem poszalałam sobie w różnych kierunkach.
Obecnie torba jest bogatsza o dwie duże napy, żeby jednak na górze była zamykana, bo tak jest po prostu praktyczniej. A tu już są dwa slashingi, oczekujące na wykończenie.
Po lewej kawałek w paski, takie po prostu, a po prawej tak coś na pół okrągło. Tego czego nie pokazałam na zdjęciach to kieszonki, które obowiązkowo doszywam w środku każdej torby. A ostatnio zaszalałam i na overlock założyłam trzy nitki w kontrastowych kolorach czerwonym, turkusowym i morelowym. I teraz jest o wiele przyjemniej otwierać czarna torbę. Szyjąc zabawę mam przednią...:)