Nazbierało mi się tych robótkowych wyczynów choć wykonanych już jakiś czas temu. Ale jak to się mówi...nadejszła odpowiednia chwila...:) i tak oto, ochoczo prezentuję, co tam wyczyniłam. Z wykorzystanych nawleczonych koralików pozostałych z różnych bransoletek, dodając jeden kolor, aby jednak coś te nawleczone przypadki łączyło, zrobiłam "Ukośnikiem" tego grubaska po prawej. Druga bransoletka to jedna z nielicznych jakie zrobiłam splotem zwanym "Turkiem". Robótkowanie lekkie, łatwe i przyjemne.
Zakupiłam zapaśnie koralików na tyle, aby wykonać pierwszy sznur koralikowy. Robiło się fajnie, bo cieniutki i szybko nabierał długości. Postanowiłam wykończyć go "Hiszpańskimi falbanami", tak nazwałam tą plątaninę a`la frędzle, według własnego pomysłu. O ile wymyślanie bardzo lubię, o tyle zrobienie drugiej takiej samej falbany kosztowało mnie nie mało pokory. A bo to i policzyć trzeba i dobrze by było, aby były symetryczne. Ale dałam radę...:)
Swego czasu przeżywałam fascynację robienia biżuterii tzw. Peyotem, wzór na płasko. Miałam dużą frajdę, bo łączyłam koraliki TOHO wraz z Fire Polish, co dało ciekawy efekt. Oczywiście bez żadnych schematów, bo odwzorowywanie wydaję się być bardzo trudne...;). Wybrałam jeden z elementów wzoru bransoletki i dorobiłam sobie pierścionek. Wykończyłam moją ulubiona kulką. W tle odbija się sukienka, uszyta przeze mnie, ale o szyciu napisze innym razem...:)
Jak ja się cieszę, że znów udało mi się zebrać w sobie na tyle, aby napisać tego posta...:)
Pozdrawiam wszystkich, którzy tu wpadną...:) I.M.
Wszechstronnie uzdolniona jesteś! Piękne biżutki!!!
OdpowiedzUsuńnie tylko ja...;)
Usuńno pięknie a te frędzle przecież nie musiały być takie symetryczne wcale hihi
OdpowiedzUsuń...no i racja, toż to dla mnie...:)
Usuń