wtorek, 28 czerwca 2016

makrama...Powaga i Słodziak...:)

Fascynacja makramą nie mija...:) 
Tym razem powstała nowa bransoletka, nazwałam ją Powaga. 
Do wykonania tej bransoletki potrzebujemy:
1. rzemyk czarny długości 1 m.
2. nici czarne szewskie (spadek po dziadku), ładnie się błyszczą, lub inne czarne nici jakie mamy. Raczej polecam nici satynowe, jedwabne, bo bawełniane będą się kosmacić.
3. nitka złota z pasmanterii, szerokość 1.mm, długość 1,5 m.
4. guzik z szuflady, jaki kto ma, albo zakupi.
5. koraliki do nawlekania. W przypadku tej bransoletki wykorzystałam 2 koraliki fire polish 4 mm,
na początek i na koniec, a pomiędzy nimi szlifowane kryształki z rozerwanego naszyjnika Cioci Tereski...:)
6. film instruktażowy : film, Wrapped Bracelet
7. klej, aby podkleić części wykonane złotą nitką przy zapięciu. 
Uwaga....:) W czasie wyplatania zrobiłam dodatkowo jedno nawinięcie nitki więcej, gdyż kryształki były szerokie. Czyli nawlekałam jeden kryształek, po tym robiłam jedno nawinięcie tylko na rzemyk i ponownie kryształek.
 Ponieważ zaczęło się lato, a jest to czas kolorów, to wyplotłam Słodziaka...:) 
 Do zapięcia wykorzystałam guzik z masy perłowej malowany, wyciągnięty z szuflady, który przeżywa swoją drugą młodość. Zauroczył mnie kolor koralowy i jaśniejszy od niego odcień, trudny do uchwycenia na zdjęciu, ale w realu bardzo ładny. 
Najjaśniejszy kolor okazał się najcieńszym sznurkiem, choć wszystkie są o tym samym numerze Super-Lon Tex-400. Aby poprawić grubość, dołożyłam do plecenia cienki kordonek ze srebrną nitką. Na zdjęciu poniżej po lewej stronie widać samą nitkę makramy, a po prawej, gdzie jaśniej, jest nitka z dodanym kordonkiem. No jakoś lubię jak błyszczy i splot jest bardziej zwięzły.
Wplotłam do bransoletki niebieski ozdobny element. Kiedyś była to dekoracja podarowanych sandałów, butów letnich, co nie bardzo leżały dobrze na nodze. Lubię niebieski i skusiło mnie, aby ozdobę wyciąć. No i leżało, leżało, aż się w końcu używalności doczekało...:)
 
A tu na zdjęciu widać mocowanie wplecionej dekoracji, takie przyjemne... rusz głową...:)
Pozdrawiam...:)

sobota, 18 czerwca 2016

...makrama...moje zakochanie...;)

Jak to dobrze być opętaną pasją. W efekcie następuję gwałtowna poprawa samopoczucia, a szczególnie wtedy, gdy człowiek przyczepi się do wykonania czegoś nowego, a co może stanowić niezłe wyzwanie...:) Tak więc moja przygoda z makramą dopiero się zaczyna. Zobaczyłam na blogu u Jolinka takie śliczne plątane bransoletki. Zauroczyły mnie, szczególnie te w kolorach ziemi. Po czym, serfowałam namiętnie, aby zobaczyć, a cóż to i jak można taki efekt, przynajmniej podobny osiągnąć. Moje wytwory :


Do wykonania bransoletki z makramy potrzebujemy:
1. Nici / sznurki / rzemyki. Gro wiedzy zdobyłam wczytując się w tego bloga kreatywna przyjemność. Polecam, bo bardzo rzetelnie i jasno opisane.
2. I co dalej? Ile by człowiek nie przeczytał to i tak najlepiej jak sobie zobaczy, czyli filmiki na You tube. Na dobry początek polecam ten makrama 1. Trzeba się wykazać cierpliwością w oglądaniu, zanim się załapie...:) A z tego filmiku, to sporo się nauczyłam makrama 2
3. Dobry klej, tak aby ucinane nitki bardziej zabezpieczyć, zapałki, by satynowe nitki lekko opalić.
4. Narzędzia, to sprytne ręce i solidna podstawa. Aby było łatwiej wyplatać użyłam pokrywki od pudełka tekturowego, dobrze się sprawdziła. Tak więc zaczynamy.Wykorzystałam domowe skarby, zapasy po innych projektach. Rzemyk kupiony, złota nitka odnaleziona,  guzik wygrzebany z szuflady. W sumie to nie widziałam, aby ktoś wykonywał makramę z tej materii, ale akurat mi to kolorystycznie pasowało, więc czemu nie, będzie na złoto...:)
W trakcie wyplatania wykorzystałam zakupiony sznurek poliestrowy. A że po ostatnim mocowaniu nie ucięłam złotej nitki to dodatkowo poprowadziłam po wierzchu i jest ciekawiej...:)
Zdjęcie jest wykonane w trakcie pracy, zostaje do uporządkowania bajzel, aby zrobić zapięcie. A oto efekt końcowy, bransoletka zawijana na dwa razy:
To był mój pierwszy wytwór. Jestem zadowolona. Zakończyłam pracę pora nocną, ale rano nie było ważniejszej sprawy, od rozpoczęcia pracy nad drugą bransoletką....:)
Nawlekanie koralików szło mi dość trudno, gdyż trzeba było przewlekać przez koralik dwie nitki w odwrotnych kierunkach. A nitka skręcana, oporna, satynowa. Próbowałam podpalać, żeby się nie rozdwajały końcówki, ale nie były posłuszne i z przypaleniem było za grubo. No to przycinałam pod kątem, wtedy dawałam radę przeprowadzić dwie nitki, przez jeden otwór.
Na tym zdjęciu widać kolory, jakie połączyłam. Rzemyki są grubsze, niż w poprzedniej bransoletce, ale też rzemyk jest skórzany. 


Praca przyjemna niezmiernie. Uwaga, wciąga na MAXA...:)