Nosidełko, gromadnik naręczny...a tak mnie trochę poniosło...;)
Na brak posiadania toreb nie narzekam, gdyż zawsze coś tam uszyję, ale ze zbliżającą się wiosną, odczułam niepokój. Nowy sezon a ja co? Staruchy sprzed roku będę nosić? O nie! Tak więc wybrałam się na ciuchy i zakupiłam spódnicę szt 1 zł 1. ( Na zdjęciu jest już tylko podszewka. Rozpędziłam się z wypruwaniem zamka i rozpruwaniem zaszewek i krojeniem. Dopiero potem pomyślałam o poście....;)
Oraz bluzkę z dzianiny, również szt.1 zł 1. ( Podobna historia jak wyżej)
Teraz można zobaczyć elementy torby, w czasie procesu szycia.
To jest początek, naszywam napis wycięty z koszulki, który jest przyszyty na przodzie torby. Spód to spódnica, część wierzchnia powyższej podszewki. Materiał to zielono -szmaragdowa, gdzie nie gdzie przeplatana brokatową nitką tkanina, bucle.
Ostatnie szycie. To góra torebki, wzmacniam szwem - stębnówką, aby się torba nie rozwarstwiała. Doszyłam rączki z taśmy pasmanteryjnej o szer. 3 cm, a długości 40 cm. Rączki są wszyte na 1 cm, co daje nam dł. 38 na gotowo. Jest to wymiar bardziej do noszenia w ręku. Jak ktoś chce zarzucać torbę na ramię, to rączki powinny być dłuższe.
W środku torbę obszyłam podszewką. Dałam zupełnie nowa, bo tamta ze spódnicy była za wąska. Kieszonka i wzmocnienie na górze, wycięłam z bawełnianej bluzki. Jest ładnie i pasuję, ale nie miałam igły do dzianiny i teraz widzę, że te stębnowanie na górze obciąża i rozciąga szew i robią się dziury. Ale i na to jest sposób, wzmocnie tasiemką, przykryje szew i będzie dobrze.
O takie motto niosła ze sobą koszulka na ciuchach. Udało się, co oko widziało, a głowa wymyśliła jest dokładnie tym, co chciałam...:)
A te oto hiacynty, przyciągnęłam do domu, w mojej nowej torbie.
Niech wiosna będzie radosna...:)