Nowa słoneczna wersja Kamelki Mamy Danusi. A że dobrze jest czasem wymienić całą biżuterie na nową, to powstał taki oto zestaw, na wszystko: czyli na szyję, na rękę i na palec.
Po raz kolejny sięgnęłam po uśmiechnięte zdjęcie Mamy, miło się na nie patrzy i dobrze wspomina. Tym razem nie użyłam koralików Fire Polish, bo urzekły mnie te złote kulki. To że sa okrągłe, to jeszcze bardziej przypomina mi słoneczko. Na dole wykorzystałam gotowy motyw motyla, co mi przypomina o ulotności wspomnień.
Z tyłu Kamelki pokusiłam się na urozmaicenie. Motyw główny ze zdjęciem Mamy podkleiłam skórką, trochę sobie poszlifowałam, aby była jak najbardziej cienka. Natomiast motyw z motylem potraktowałam tradycyjnie, koralikami Toho - 15.
Kolejnym krokiem było wykonanie pierścienia. Na tym zdjęciu pokazuję pierścień z tyłu. Aby umieścić oczko, szkiełko Svarowskiego Rivioli 11/0 to wyplotłam podstawę. I wyszła zabawnie, bo na górze koraliki ułożyły się w kółko a na dole w trójkąt.
A oto efekt końcowy, branosleta i pierścień gotowy...:)
A teraz tył pierścienia i bransoletki. Zapięcie również jest wykonane z koralików Toho 15. Bransoletka jest delikatna i bardzo lekka, z metalowym zapięciem nie byłoby jej do "twarzy"...;)
A teraz tył pierścienia i bransoletki. Zapięcie również jest wykonane z koralików Toho 15. Bransoletka jest delikatna i bardzo lekka, z metalowym zapięciem nie byłoby jej do "twarzy"...;)
Bransoletkę uplotłam najszybciej. Po pierwsze dlatego że wykonałam ją ulubionym ściegiem Peyotem, a po drugie wykorzystałam motyw kwiatków, jakie są na Kamelce. I tak nieopatrznie wyszedł komplecik, który nie tylko łączą kolory, ale także i wzór.
A tu już pierwszy zbiór kwiatów z mojego balkonu. Bukiet przygotowałam pewnej młodej aktorce, kiedy to miałam przyjemność oglądać ja na scenie, a potem jej go podarować. A teraz nie mogę się doczekać kiedy to błysnę złotem na salonach...:)