wtorek, 4 czerwca 2013

...na płasko...

Ogarnęło mnie kolejne wyzwanie, jeśli chodzi o biżuterię z koralików. Według fachowej nazwy, ta nowa technika nazywa się Peyote. Aby się upewnić, czy dobrze napisze nazwę, kliknęłam na linka do wszystko wiedzącego wujka google i co zobaczyłam? Na imagach pojawiły się...ickowe pejsy....;) A oto moja wersja twórcza z wykorzystaniem Peyote, wypleciona z sześciokątnych koralików, zakupionych u jolinka.pl...:) Toho Hex 11, w kolorach Gold Lined Aqua, Gold Lined Peridot.
Aby ożywić, dodałam 11 Round Toho w kolorze intensywnego turkusu. Ku mojemu zaskoczeniu, okrągłe koraliki zaczęły mi ściągać pracę. Efekt na tyle mi się spodobał, że zostawiłam to co powstało, a żeby bardziej uwypuklić, naszyłam na wierzch kilka koralików i tym sposobem, osiągnęłam takie małe twórcze 3D, co bardziej widać na dolnym zdjęciu.   
 Przy okazji powstał nowy pomysł na pierścionek. Moje ulubione to obrączki plecione na płasko, ale tym razem, zrobiłam dwa w jednym. Mianowicie, po wykonaniu jednej obrączki, złożyłam ja na pół, co utworzyło taki fajny "dziubek" i do załamanych boków, dorobiłam płaską, w miarę szeroka obrączkę. 
Jeszcze tylko dopowiem o przygodzie, z dorabianiem zapięcia. Ponieważ, zapędziłam się co do rozmiaru i zrobiłam szeroka na 5,5, a nikt wcześniej takiego zapięcia nie wymyślił...:), to kupiłam takie, nazwę to "szczęki" i umocowałam, po dwie z każdej strony. Uwaga! Mają paskudne uzębienie i jak się nie zrobi pustego miejsca, tylko pcha koraliki do środka, tak jak ja to szczęki je miażdżą! Polecam ostrożność i ratowanie sytuacji od razu. Ja tego nie zrobiłam i dołożyłam sobie pracy, łącząc rozlazłe już koraliki.
To komplet dla Ani. Wstawiam tą fotkę specjalnie dla Niej, gdyż planujemy spotkanie już od pół roku i jakoś Nam nie wychodzi...:)
Oto moja, kolejna fascynacja robótkowa. Robota złota...:), taka dla mnie, czyli dziubdziam jak chcę...:) Jest to płaska bransoletka, którą nosi się na reku, oplatając nadgarstek dwa razy. Wykończona srebrną kulką, ( no bo jak bez kulki...;), która fajnie się majta. Jola podpowiedziała mi, że można to nosić na szyję, tylko musi być dłuższa, tak trochę po francusku, pomysł mi się spodobał, następną tak zrobię...:) 
No po prostu Loviam koralikowanie...:)



9 komentarzy:

  1. Ta na plasko to moja ulubiona.. piekna, Czy candy dotarło?
    Pozdrawiam
    BJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...dotarło, dziękuje, własnie machnęłam posta z wielką przyjemnością...:)Ta na płasko, to taki luzak twórczy, już zakupiłam takie ciemne koraliki, czekają na wenę, pozdrawiam

      Usuń
  2. Kolorki w jedyneczce ślicznie dobrane i jak się pięknie mienią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...zdecydowanie słońce służy, tym sześciokątnym koralikom...:) Zrobiłam z heksów taką okrągła bransoletkę na szydełku ukośnikiem, ta to się mieniła, że oho, nazwałam ją dyskoteka...:)Ale ciężko się szydełkuje,lepiej szyć na płasko...:)

      Usuń
  3. no pochłonęło Cię do reszty :) ta ostatnia podwójna bransoletka to na krośnie szyłaś czy peyotem?? może w sobotę uda mi się pomacać??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ..Peyotem, na płasko i nitką do dżinsu...taki jestem zuch, obcęgami przeciągałam jak już było za grubo...uf...teraz już kupiłam cienką nitkę i dużo łatwiej się śmiga...:)

      Usuń
  4. heja Iwonko. Widziałam twoje prace są extra, polecę Cię moim znajomym. Już jestem zauroczona. Znajoma z Kiermus - Gosia.


    OdpowiedzUsuń
  5. O jaaaacieeee... dawno tu nie zaglądałam. Robota pali Ci się w rękach! I to jaka robota! Jestem pod ogromniastym wrażeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podobają mi się wszystkie.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie Zosia.

    OdpowiedzUsuń