Jak miło powspominać. Wernisaż się odbył, pogoda dopisała, było wietrznie i słonecznie...:)
Każda sztuka odzieży malowanej roślinami ma swoją historię. Inspiracją co do formy, był kształt materiału jaki miałam. Najprzyjemniejsze było odpowiadanie na pytanie. A co tam z tego kawałka, można by było uszyć?
Dzięki Betty, Moni i Karolowi z kwiaciarni Betty, moje ciuszki autorskie zawisły na gałęzi.
Większa ilość modeli była eco-printowana w całości. Mniejsza ilość była z wstawianymi akcentami, czasem miało to formę obrazu.
Były też ciuszki zawieszone na dwóch krzesłach, porośniętych mchem. Jak najbardziej wszystko w eco klimatach...:)
Wystawiłam też swoje mydełka, trzeba było chować je od słońca, bo wrażliwe...:)
Są bardzo rożne, miło było zobaczyć, że niektórym, trudno było dokonać wyboru. Zdjęcia wykonała Magdalena Face-Face, publikuję je za zgodą autorki...:)To był dla mnie bardzo dobry czas.
Pozdrawiam...:)
Pozdrawiam...:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz