wtorek, 12 kwietnia 2016

...odrobinę szycia w życiu...

Rozpoczęłam proces twórczy z kawałkiem dzianiny, który kupiłam na resztkach materiałowych. Dziury, są oryginalne i stały się inspiracja do tego, aby wypełnić je eco- printowaną bawełnianą tkaniną. 
W tle pomocnica Jadzia...:)
Tak wygląda wykończona tunika. Rękaw długi z lekkim kimonem, zwężana do dołu i wygodne kieszenie. Luzak...:)
A teraz kolejne ubranko, z wstawką z eco-printowanej tkaniny, naszywanej na wierzch, łączonej z czarną dzianiną. Tym razem, poszalałam trochę ze stebnówką. Zmieniałam kolory nitek tak, aby dopasować do wstawki. 
Stębnowanie, bardzo relaksującym zajęciem jest..:)
Uszyłam też Kapcie nr.2 bardziej udoskonaloną wersję. Kawałek dzianiny jaki wykorzystałam na wierzch, kosztował 2 zł, końcówka z belki. Celowo obszyłam podeszwę lamówką po wierzchu, gdyż poprzednie własnie tam mi się poprzecierały.  A te maja szanse zostać ze mną na wieczność.
Joł...:)

niedziela, 10 kwietnia 2016

...mydło różne...:)

Raz do roku jak to bywa wiosenna porą, opanowała mnie pasja mydlana. Sporo poczytałam, naoglądałam się filmików i poczułam się w mistrzowskiej formie....:). Porwałam się na wykonanie wzoru, według You tubowej inspiracji 
W oryginale Pani Diana, używa barwników z brokatem, co jest po za moim zasięgiem, ale też specjalnego parcia nie mam. Moja wersja jest trzy kolorowa. 
Czerwony to dodatek farbki wodnej. 
Czarny jest to pokruszony węgiel. 
A biały, to efekt użycia jasnych tłuszczy, plus dodatek białej glinki.
Zapach lawendy. 
Na górę dodałam suszone płatki róży. 
A to moje pokręcone Piórko...:) 
Zdecydowanie potrzebuje wyższą foremkę, no i dużo więcej wprawy...:) Zamiast wody destylowanej, użyłam mleka kokosowego. Najlepiej jest od razu odmierzyć potrzebną ilość mleka i zamrozić. 
Jest dużo łatwiej, bo ja zamroziłam całą puszkę i skuwałam nożem, nie potrzebny nadmiar pracy.
Przepis na mydełko pobrałam z mydelnica . 
Serdecznie polecam poczytać tego Bloga, wszystkim mydlanym fanom...:). Skusiłam się na przepis mydełko polskie. Tu uwaga, użyłam smalcu, jako twardego polskiego tłuszczu. W prawdzie nie jest roślinne, ale chętnie sprawdzę, jak się na skórze sprawi. Szukam alternatywy, dla oleju palmowego, bo z kokosowego nie zrezygnuję na pewno...:)
U góry, ponownie wykorzystałam przepis na mydełko polskie. Tym razem, jest to wersja z pilingiem. Zawiera w sobie sporo dobrych  niespodzianek dla skóry.
A są to: zmielona kawa z żołędzi, dla zdarcia naskórka.
Płatki owsiane, które zawierają dużo witamin i mikroelementów i są odżywcze dla skóry. 
Mielona moringa oleifera , która jest bogata w minerały i witaminy. Dała również, szaro zielony kolor mydłu.  Zamiast wody destylowanej, zrobiłam napar z mieszanki ziół do kąpieli.
Tym sposobem mydełko jest wypasione na maxa...:)
Kolejne mydełko to przypadkowa zabawa w kolory. 
Dlaczego przypadkowa? 
Zdarzyło mi się, że w pudełku przyciśnięta różnościami ,pękła butelka z niebieską farbą wodną. Postanowiłam uratować wyschnięty proszek i dolałam destylowanej wody, po czym ochoczo dodałam do masy mydlanej, która w jednej minucie zrobiła się wrzosowa...:) ,trochę bura. Lepszym rozwiązaniem byłoby dodać resztki farby od razu do mydła.
Intensywny róż i żółty to oryginalne kolory farbki wodnej.
Mydełko jest  100 % roślinne. 
Wczytałam się w stronke Bramble Berry , w którym to odkryłam pojecie Super fat. Skorzystałam z kalkulatora na tej stronce i tym razem ogarnięta chęcią, wykorzystania nowo odkrytego oleju ryżowego, rozpisałam przepis : 
(super fat - 4 % - dodatkowy tłuszcz)
oleje:
kokosowy olej - 400 g.  ( 50 %)
rzepakowy olej - 150 g. ( 18.8%)
olej z ryżu - 250 g. ( 31,3% )
lye - 118.32 g.
woda destylowana - 264.00 g.
 Poniosło mnie trochę i poświęciłam jedno mydełko na kolejny eksperyment..:) 
Obieraczką zrobiłam wiórki, które to, po umieszczeniu w silikonowej foremce, zalałam masą mydlaną z olejem ryżowym. Ten sam skład masy w kolorach co i w jasnym mydełku, nie powinny się gryźć.
A tu już mydełko wyjęte z formy. Jestem ciekawa jak będzie się zmydlać...:). Jeszcze nie próbowałam, bo musi dojrzewać, za tydzień już będzie dobre. Może lepszym rozwiązaniem byłoby wrzucić wióry do większej silikonowej formy, wtedy przy krojeniu byłby fajny efekt...:), niedokończone kółka. 
Ale tak się chciało wykorzystać tą silikonową foremkę, że mydełko jest takie:
No zawsze coś...:)

sobota, 9 kwietnia 2016

Kamelka Danusia na różowo...:)

Różowy kolorem miłości jest, to za pewne dlatego, tak dobrze robiło mi się kolejną Kamelkę Danusię...:)
Wykorzystałam swój pomysł na koronkową kulkę i od tego się zaczęło, co by tutaj dodać....hm... 
 Wybrałam szmaragdowe Fire Polish 3 mm, wyglądają jak kryształowe kropelki wody. 
No i wtedy już robota poszła do przodu.
Wykorzystałam szkiełko 2 cm, xero ze zdjęcia Mamy Danusi, koraliki Toho 15 Gold Luster Raspberry, które wykorzystałam na tył Kamelki. 
Na przód, oraz kulkę użyłam Toho 15 Silver - Lined Mauve, oraz do wykończenia przodu Kamelki Toho 15 Silver - Lined Frosted Teal, turkusiki...:) 
Do dekoracji jak to nazwę ramy, dodałam srebrne Fire Polish 3 mm.
Po połączeniu wszystkich elementów Kamelka Danusia była gotowa...:) 
Tak wygląda przód.
A tu tył Kamelki. 
Robota z kategorii łatwa szybka i przyjemna. 
Już wiem, że to nie będzie koniec...:)
Dopracowałam już szczegóły prezentacji jaką zrobiłam, aby podzielić się wzorem koronkowej kulki. 
Jeszcze drobne szlify i w następnym poście chętnie się nim podzielę...:)
Pozdrawiam iwi-landia...:)



poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Kamelka ślubna Mama Danusia...:)


Powstała nowa Kamelka...:)
Tym razem wykorzystałam odbitkę, ze ślubnego zdjęcia mojej Mamy. Zachowałam kolory ecru i srebro. 
Tak jak się z racji okoliczności zaślubin, użyć należało.
Koraliki to Toho 15, w kolorze ecru Opaque Lt Beige - 51, i srebrne Silver Lined, oraz koraliki Fire Polish 3 mm, Luster LT Bronze Cristal.
Szkiełko o średnicy 3 cm, większe niż w poprzedniej Kamelce.
Kuleczka na dole, a właściwie łezka powstała, jak to czasem bywa, przypadkiem. Pomyślałam sobie, żeby stworzyć coś z wzorem koronki. I tak się zaczęło. 
Moim zdaniem, najłatwiejsza kulka do wykonania. 
Ponieważ moje sprytne paluszki przesuwały i naciągały nitkę tak, aby pasowało jak zwykle na oko, to jednak nie ustałam w próbach i rozliczyłam kulkę, żeby każdy swobodnie mógł ja wykonać. 
W następnym poście pokaże co i jak, na prawdę łatwizna...:)
Tak wygląda tył Kamelki, wydziubdziany najstaranniej jak umiałam...:)
A w tak zwanym między czasie, jak opracowywałam kulkę do pokazania krok, po kroku, powstała kolejna Kamelka, tym razem różowa...bo róż kolorem miłości jest...:)
To już zakrawa na produkcję seryjna...:)